W harcerskim klubie krótkofalowców SP5ZBA (Gawęda harcmistrza Zbigniewa Stankiewicza SP5HQZ)
Gawęda — Moja działalność krótkofalarska i harcerska — | |
Autor | Zbigniew Stankiewicz SP5HQZ |
Data publikacji | Płock, 5 stycznia 1998 |
Miejsce publikacji | sp5zba.net |
Na podstawie rozmowy przeprowadzonej 5 stycznia 1998r. z harcmistrzem Zbyszkiem Stankiewiczem SP5HQZ, opracował i napisał harcmistrz Benedykt Sandomierski SO5AZB w rocznicę "30-lecia harcerskiej radiostacji SP5ZBA".
Wspomnienia sierpeckie. Moją gawędę rozpocznę od wspomnień sierpeckich. W 1967 r., będąc już zawansowanym radioamatorem i modelarzem, reprezentowałem Sierpc w zawodach modeli sterowanych radiem w Płocku. Radia były jeszcze w tym okresie na lampach. Poznałem wtedy dwóch krótkofalowców Wojtka SP5CHZ i Janusza SP5CKD, którzy ukończyli Technikum Radiowo-Telewizyjne w Pułtusku.
Wojtek SP5CHZ przyjechał do Płocka ze zrobionym przez siebie nadajnikiem. Bardzo szybko nawiązałem z nim kontakt i przez okres kilku lat razem współpracowaliśmy. Dzięki Wojtkowi, który pokazał mi jak się robi nadajniki, zbudowałem w 1968 r. pierwszy nadajnik lampowy o mocy 10 Wat i nawiązałem pierwszą moją łączność na terenie miasta Sierpca. Posiadałem już wtedy niemiecki odbiornik R-3. Nie miałem jeszcze własnego znaku i byłem „unlisem”.
W tym czasie, żeby sprawdzić jak to chodzi, przyjechał do mnie Jurek Marzyński SP5DMH, jeden z lepszych krótkofalowców i telegrafistów pracujących wtedy w Polsce. Miałem nad domem rozwieszoną antenę G5RV. Wtedy nawiązaliśmy pierwszą łączność z Sierpca, z Wojtkiem SP5CHZ, na telegrafii. Po tym spotkaniu pożyczyłem swój odbiornik R-3 Jurkowi SP5DMH, który z Błonia zaczął nawiązywać pierwsze łączności na paśmie 14 MHz, ponieważ ten odbiornik na tym paśmie nawet znośnie chodził.
W 1968 r. dowiedziałem się, że taki sam odbiornik R-3 w Płocku posiadał SP5DHW Jurek Abramowicz.
Od SP5DHW otrzymałem schemat tego odbiornika z jego pieczątką. W tamtym okresie, każdy krótkofalowiec był dumny z posiadanego znaku i od razu wyrabiał sobie pieczątkę do stemplowania kart QSL i własnej dokumentacji.
W 1968 r. pracując z Sierpca pod znakami SP5CHZ i SP5CKD wielokrotnie nawiązywaliśmy łączności z Płockiem. Jak pamiętam, dwukrotnie rozmawialiśmy ze stacją SP5DHW Jurkiem, który zapraszał nas do Płocka. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że trafię do Płocka na stałe.
Kontynuacja nauki w Płocku i pierwsze spotkanie z płockimi krótkofalowcami. W 1969 r. uzyskałem maturę w Sierpcu i przyjechałem do Płocka kontynuować naukę w pomaturalnej Państwowej Szkole Technicznej, o specjalności technologia przerobu ropy naftowej.
Klub SP5KKR. Bardzo szybko poznałem kolegów, którzy zajmowali się krótkofalarstwem. Pierwszego spotkałem w Płocku SP5DHW Jurka Abramowicza, który zaprosił mnie do radioklubu SP5KKR w LOK-u. Była to późna pora. Zastałem tam kilku ludzi, którzy młodych traktowali po prostu jak intruzów. Ale z chwilą kiedy dowiedzieli się, że jestem zaawansowany w budowie urządzeń elektronicznych zmienili zdanie i bardzo szybko chcieli mnie pozyskać do tego klubu. Obiecywano mi tam „złote góry”.
Spotkanie z SP5JO Jerzym Pułjanem. Po drugiej, czy trzeciej wizycie w tym radioklubie spotkałem Jurka Pułjana SP5JO, który zaprosił mnie do magazynku i podarował mi całą walizkę klamotów i części elektronicznych. Jurek SP5JO pełnił w tym czasie w LOK-u funkcję kierownika radioklubu SP5KKR.
Grzegorz Konopka. U Jurka, w LOK-u byłem wtedy razem z Grześkiem Konopką. Wtedy jeszcze nie mieliśmy licencji krótkofalarskich. Ja, posiadałem od 1967 r. licencję nasłuchową SP5/2061, którą mam aktualną do dzisiaj. Grzesiek Konopka pochodził ze Strzegowa. Z Grześkiem mieszkałem w internacie szkół chemicznych w jednym pokoju, gdzie zaczęliśmy się bawić w budowę nadajników, które wychodziły potem w Polskę. Grzegorz, dopiero przy mnie zaczął się uczyć elektroniki. Na początku miał tylko parę kondensatorów, ale był zdolny i szybko się uczył. Antenę postawiliśmy na szkole chemicznej i tam sprawdzaliśmy budowane nadajniki.
Drużyna harcerska w szkole chemicznej. W 1969 r. w szkole chemicznej była drużyna harcerska prowadzona przez druha Wieśka, który miał licencję kategorii pierwszej, ale już nie pamiętam jego znaku. W szkole robiliśmy łączności pod indywidualnym znakiem Wieśka. Na radiostację mieliśmy przeznaczony specjalny pokój.
Harcerski Klub Krótkofalowców SP5ZBA. W tym samym czasie, z nieznanych mi powodów, odszedł z LOK-u Jurek Pułjan SP5JO. Przez kilka tygodni nie mogłem go spotkać. W LOK-u dowiedziałem się, że zrezygnował już z prowadzenia klubu SP5KKR.
Któregoś dnia dostałem wiadomość, że Jurek zaprasza mnie do domu na ulicę Bartniczą. Późnym popołudniem poszliśmy do niego z Grzesiem Konopką. Wtedy dowiedzieliśmy się, że jest założony harcerski klub krótkofalowców, ma sponsora, ale w klubie Jurek nie ma z kim pracować bo koledzy, którzy z nim współpracowali odeszli do klubu LOK. Klub jest przy Technikum Elektrycznym i znajduje się w pracowni fizyki Filii Politechniki Warszawskiej w Płocku przy ul. Jachowicza 4. Technikum Elektryczne mieściło się w tym samym budynku co i Filia Politechniki. Umówiliśmy się, że któregoś dnia tam pójdziemy.
I tak to się zaczęło. Nie było dnia, żebyśmy z Grześkiem w klubie nie siedzieli. Kosztem nauki z Konopką spędziliśmy w klubie, na zapleczu laboratorium fizyki dwa lata. Czas upływał nam miedzy szkołą chemiczną, klubem w Politechnice i domem Jurka.
Budowaliśmy wtedy nadajniki o wysokiej sprawności technicznej. W końcówce były lampy GU-50 i 807, których mieliśmy wtedy sporo. W okresie tych dwóch lat zrobiliśmy w szkole chemicznej sześć czy siedem tych nadajników.
Nadajnik RSB-5. W 1970 r. Jurek Pułjan przywiózł gdzieś tam zakupione RSB-5 i zaczęliśmy do tych nadajników budować zasilacze. Zasilacze były o napięciu 2 KV, mocy gdzieś 400 Wat i miały w środek obudowy wbudowany solidnie, zrobiony modulator z formowaniem sygnału, z regulowaną falą nośną na lampach ECC83, EF 89 i EL 34, która sterowała lampę GK-71.
Wspaniale to wszystko chodziło. Było to robione nie na łapu capu, tylko z solidnym montażem mechanicznym i elektrycznym.
W tym czasie Jurek podłapał jakąś fuchę na Politechnice, to jest pracę zleconą i przywiózł parę fajnych obudów, w których trafa i lampy można było doskonale pomontować. Właściwie kosztem jednego lasera zbudowaliśmy zasilacz do GK-71. Wcześniej, nadajnik był zasilany z kilku zasilaczy laboratoryjnych. To wszystko było montowane w takim małym pomieszczeniu, na zapleczu laboratorium fizyki.
Dr Wahtl kierownik laboratorium fizyki. Należy zaznaczyć, że w 1970 r. hm. dr Roman Gołębiowski nie prowadził już laboratorium fizyki w Politechnice, ponieważ odszedł do pracy w "Petrochemii", w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym. W tym czasie do laboratorium fizyki na jego miejsce przyszedł dr Wahtl, starszy pan, którego z początku się obawialiśmy. Okazało się, że jest bardzo miły dla członków klubu, tolerował nasze przebywanie w laboratorium, oczywiście po zajęciach ze studentami. Do tego stopnia, ze udostępnił nam nawet swój gabinet, z którego rzadko korzystał.
Studencki Krąg Instruktorów ZHP. Harcerski Klub Krótkofalowców mniej zajmował się sprawami harcerskimi, a raczej technicznymi. W 1970 r. w Filii Politechniki Warszawskiej w Płocku powołany został Studencki Krąg Instruktorów ZHP. Szefem tego kręgu była Marysia Kowalska, studentka Politechniki. W tym czasie, w Filii Politechniki w Płocku studiowało ponad 1000 studentów z całej Polski. Krąg instruktorski liczył około 25 osób. Motorem tego kręgu był hm. dr Roman Gołębiowski. Z klubem krótkofalarskim i kręgiem instruktorskim współpracowali studenci także ze szkół oficerskich. W skład kręgu instruktorskiego między innymi wchodzili: Bogdan Osiecki, Marek Wiśniewski, który tę grupę ciągnął po wielu obozach.
Pomnik Broniewskiego. W 1970 r., przed otwarciem pomnika Broniewskiego w Słupnie, było zorganizowane zgrupowanie harcerzy przygotowujących się do tej imprezy. Grupa harcerzy krótkofalowców codziennie dojeżdżała ze Słupna do Płocka. Radiostację RSB-5 przewieźliśmy z Politechniki do sali w LOK-u przy ul. Bieruta. Spotkaliśmy się z krótkofalowcami z LOK-u i z Warszawy. Była nas spora grupa .
Z harcerskiego klubu SP5ZBA było 9 osób, które pracowały na radiostacji: Jurek Pułjan, Jolka Chorzelska, Boguś Osiecki, Marek Wiśniewski, Grzegorz Konopka, Jolka Woźnicka, która była drużynową w "Jagiellonce", Krzysiu Wiśniewski, który wtedy chodził chyba do 7 klasy szkoły podstawowej, Jacek Pietryszyn i ja Zbyszek Stankiewicz.
Nie mieliśmy jeszcze tak dużego doświadczenia w pracy krótkofalarskiej i aby dodać splendoru tej radiostacji zaprosiliśmy z Warszawy, do pracy na stacji Karola Cierpiała SP5YQ. Karol do Płocka przyjechał z telegraficznym kluczem lampowym i pokazał nam pracę wyczynową na telegrafii. Wtedy były wspaniałe warunki propagacyjne i z dipola 2 x 20 m można było robić całą Polskę. Karol pracował na CW, a my fonią na AM-ie. Do łączności służbowej ZHP dostaliśmy z LOK-u wojskowe radiostacje R-105.
Po skończonej imprezie otwarcia pomnika Broniewskiego powiesiliśmy na gmachu Politechniki dipol 2 x 20 m. Z pomieszczenia na zapleczu pracowni fizyki dzień, w dzień z Grzesiem Konopką pracowaliśmy pod znakiem SP5ZBA. Jurek Pułjan pracował z tego nadajnika sporadycznie i raczej pod swoim znakiem SP5JO.
Pierwsze terenowe QTH w Słupnie. Jesienią 1970 r. Jurek SP5JO namówił nas na wyprawę do Słupna. Z Grzesiem Konopką i Jurkiem SP5JO zawieźliśmy tam sprzęt. Dostaliśmy od opiekuna tego ośrodka klucze od jednego z domków, które były własnością "Oświaty".
Doprowadziliśmy od najbliższego budynku na dole, do domku kempingowego na górze (około 400 m) zasilanie 220 Volt. Oczywiście najbardziej dostępnym dla nas kablem telefonicznym PTF!
Na stalowym maszcie wysokości około 60 m, który wybudował druh Ryszard Wodzyński „Wódz” powiesiliśmy jednym końcem antenę, a drugi koniec rozciągnęliśmy po okolicznych drzewach w lesie. To była frajda. Nie było tam żadnych zakłóceń.
Mieliśmy nadajnik o mocy około 100 Wat, z modulacją AM, ale z regulowaną falą nośną. Nadajnik AM z regulowaną falą nośną nie był tak skuteczny jak z modulacją SSB, ale umożliwiał łączność z całą Europą. Otrzymywaliśmy z Europy raporty 58, 59.
Wojna między SP5KKR, a SP5ZBA. W tym czasie słuchali nas w Płocku koledzy z LOK-u i wtedy zaczęła się wojna między harcerzami, a LOK-iem, między klubem SP5KKR i SP5ZBA. Zaczęto nam zazdrościć uzyskanych w tym czasie łączności przez SP5ZBA. Jeden z kolegów, którego nazwiska nie chcę wymieniać, stawiał nam nośną utrudniając łączności.
Walka, walką, ale i w LOK-u była też grupa młodych chłopaków, którzy dowiedzieli się o naszych wyprawach do Słupna. Któregoś dnia przyjechali do Słupna całą grupą. Tadek Rybak, jakimś starodawnym motocyklem przywiózł końcówkę "jednokilowatową" Jurka SP5DHW. Ta ekipa, potem w każdą sobotę przyjeżdżała do nas do Słupna.
Terenowa stacja w Słupnie stała się otwarta dla wszystkich krótkofalowców. W tym okresie była możliwość tak zwanego oddelegowania z pracy zawodowej do pracy społecznej. Od 1970 r. do 1975 r. praktycznie co rok, w okresie letnim Komenda Chorągwi Płockiej załatwiała nam takie oddelegowania z pracy. Słupno, wtedy było naszą letnią bazą klubową.
Ze Słupna, przez okres dwóch lat pracowaliśmy na radiostacji w trójkę: Jurek Pułjan SP5JO, Grzesiu Konopka i ja, Zbyszek Stankiewicz. Od 1972 r. pracowali na stacji w Słupnie też Jacek Pietryszyn, Krzysiu Wiśniewski i Teresa Maliszewska. Oczywiście, na stacji mieliśmy dyżury. Przez Słupno kursowały wtedy cysterny z asfaltem, którymi można było się dostać tam i z powrotem za „darmochę”.
Obozy wędrowne hm Romana Gołębiowskiego. Po akcji otwarcia pomnika Broniewskiego poznaliśmy się z Jolką Woźnicką, która do Studenckiego Kręgu Instruktorów przy Filii Politechniki przyciągnęła nową grupę harcerzy. W tym czasie hm. Roman Gołębiowski zaczął organizować obozy wędrowne, które dla nas były wielką frajdą. To było wtedy nie teoretyczne, a praktyczne harcerstwo.
Na terenie Płocka było wiele szkół średnich i pomaturalnych. Młodzież, głównie spotykała się w kawiarniach. Żeby zachęcić młodzież do harcerstwa hm. Roman Gołębiowski wpadł na pomysł i skontaktował nas z opiekunami harcerskimi w szkołach: Szkoła Pielęgniarska, Szkoła Mechaniczna Nr 70, Technikum Elektryczne, „Małachowianka”, „Jagiellonka” i „Igiełki”. Ogłosiliśmy wszystkim, że organizujemy dla harcerzy co sobotę jednodniowe lub dwudniowe rajdy i wyprawy. Na początku 1970 r. wyjeżdżało z nami na te wyprawy około 50 -ciu harcerzy. Natomiast w 1972 r. na każdej imprezie było nas 100, a nawet 250 osób.
Dzięki naszej inspiracji, akcję naszą przejęła Komenda Hufca w Płocku, która zakupiła sprzęt turystyczny, ileś tam nowych namiotów i zaczęła organizować obozy wędrowne w ramach akcji letniej. Były zorganizowane stałe bazy - od Jeleniej Góry po Bieszczady,- w których, w ramach obozów wędrownych przebywały grupy harcerzy 30-40-sto osobowe, i po 3-ech dniach grupy te wymieniały się systemem wahadłowym. Bazy rozmieszczone były od siebie w odległości 30-40 km. Na tych obozach wędrownych, co roku wędrowało 200 - 350 osób.
Prawdziwi harcerze szukali przygody. Nie tak jak obecne obozy harcerskie’ zamienione na kolonie letnie w bardziej lub mniej luksusowych pawilonach, praktycznie organizowane dla wszystkich dzieci pod płaszczykiem harcerstwa. W klubie była organizowana tylko robota czysto techniczna, natomiast członkowie klubu w pracy harcerskiej mogli wyżyć się tylko w terenie, na zbiórkach i innych imprezach.
Manewry Techniczno-Obronne w Mińsku Mazowieckim. Pierwszą imprezą techniczną klubu był wyjazd w 1971 r. na Manewry Techniczno-Obronne do Mińska Mazowieckiego. Drużyna harcerska przy Technikum Elektrycznym w Płocku wystawiła ekipę, a z klubu pojechała kadra na manewry. W 1971 r. było czynnych kilka harcerskich ośrodków łączności: Mińsk Mazowiecki, Grodzisk, Warszawa i Płock. Te ośrodki, najbardziej aktywne spotkały się na Manewrach Techniczno-Obronnych. Pokazano nam wtedy trochę nowoczesnego na tamte czasy sprzętu z zachodu, zarekwirowanego na granicy przez celników. A praca była na RBM-kach i innych stacjach wojskowych, które jak zwykle w najważniejszych momentach nie chciały działać. Praktycznie było to spotkanie towarzyskie harcerskich ośrodków łączności z klubów: SP5ZBU, SP5ZIK, SP5ZBL. Takim napędem pracy klubu SP5ZBL w Mińsku Mazowieckim był Janek Ładno SP5XM. Po tym spotkaniu na manewrach zaczęli odwiedzać nas w klubie koledzy z innych ośrodków harcerskich, między innymi warszawiacy, żeby zobaczyć jak ta praca SP5ZBA idzie.
Zobowiązanie instruktorskie. 10 czerwca 1970 r. hm. Roman Gołębiowski zorganizował nad Jeziorem Białym koło Gostynina spotkanie wszystkich instruktorów ze Studenckiego Kręgu Instruktorskiego przy Filii Politechniki Warszawskiej w Płocku. Wtedy złożyliśmy zobowiązanie instruktorskie. Była to dla nas pamiętna chwila. Honorowym naszym gościem był przedwojenny hufcowy Harcerskiego Hufca Żeglarzy w Płocku, hm. Ładysław Żelazowski, który w gawędzie wspominał czasy przedwojenne, a także okres wojny i działalność harcerzy w tym okresie. Część z tych wspomnień była zapisana i Jurek SP5JO przekazał je SP5ZK Kupczykowi z Warszawy.
Alarm powodziowy w 1971 r. W 1971 r. Dyrektor Żeglugi na Wiśle w Płocku poprosił nas o pomoc. Na częstotliwości 3,410 MHz nie mogli nawiązać łączności z radiostacji, która była zainstalowana w Płocku. Zainstalowaliśmy na lodołamaczach RBM-ki, ale i to nie chodziło.
Obejrzeliśmy w Dyrekcji nadajnik i przerobiliśmy go, tak jak się buduje nadajniki amatorskie, to znaczy dorobiliśmy w końcówce „pi filtr”. Powiesiliśmy inną antenę, dipol 2 x 20 metrów. Oni poprzednio mieli „miotłę”, która nigdzie nie chciała się stroić. Pożyczyliśmy im swój odbiornik klubowy. Sprzęt, który im przygotowaliśmy działał sprawnie i niezawodnie. Jak lodołamacze podpływały do Karolewa, to nadajnik z bazy nawet zatykał im odbiorniki. Poprzednio, przy nadajniku 50 Wat baza w Płocku nie mogła połączyć się z Karolewem. Zarząd Wodny za naszą pracę obiecał nam, że wspomoże nas finansowo oraz wydrukuje nam karty QSL. „Obiecanki, cacanki...”. Było wręcz odwrotnie, jak skończyła się akcja to mieliśmy kłopoty z odzyskaniem zamontowanego u nich sprzętu.
Dyrekcja nie chciała oddać nam pożyczonego im naszego odbiornika, a jedna z naszych radiostacji pojechała z lodołamaczem do Gdańska i tam przepadła. Tak nieprzyjemnie skończyła się dla nas pomoc i współpraca z Żeglugą na Wiśle. Mimo wszystko jeszcze wielokrotnie pomagaliśmy wodniakom w czasie późniejszych zagrożeń powodziowych.
Pomoc wojsku. W 1972 r. jednostka wojskowa w Płocku zwróciła się do nas o pomoc. Nasze anteny nadawcze były odległe od siebie około 100 metrów. Naszą stację słyszała cała Polska i Europa, a na nich skarżyły się inne stacje wojskowe w kraju , że ich nie odbierają i nie mogą z nimi nawiązać łączności. Jednostka wojskowa posiadała radiostację R-118. Nasz nadajnik RSB-5 obejmował ich częstotliwość. Przez okres dwóch, czy trzech tygodni operatorzy z jednostki wojskowej prowadzili łączności służbowe z naszej radiostacji w klubie. Prosili nawet nas, żebyśmy przekonstruowali radiostację R-118, żeby to chodziło jak nasz nadajnik.
Dipol Nadinienki. Ówczesny Rektor Politechniki polecił nam urządzić klub reprezentacyjnie. Najlepiej widoczną na zewnątrz wizytówką klubu jest antena. Postanowiliśmy zbudować najbardziej efektowną antenę Dipol Nadienienki. W Warszawie kupiliśmy cztery modne wtedy koła „hula hop”. Od kogoś dostaliśmy sporo drutu miedzianego. Zrobioną antenę rozwiesiliśmy nad budynkiem Politechniki. Antena była dumą naszego klubu. Wisiała przez kilka lat. Umożliwiała nam pracę na wyższych pasmach 7 i 14 MHz. Oprócz niej wisiał też dipol 2 x 19 metrów.
Przekaźnik telewizyjny na Politechnice. Obok naszego klubu na Politechnice działał Płocki Ośrodek Telewizyjny, który posiadał przekaźnik telewizyjny. Retransmitował on program telewizji warszawskiej na teren Płocka. W tym czasie pracowała tam żona Grzegorza Konopki. Szefem tego Ośrodka był Pan Portalski. Do tego Ośrodka ściągnięto masę telewizyjnego sprzętu, ale praktycznie nikt tego złomu nie uruchamiał. Pamiętam, że raz nasza stacja zakłóciła dziennik telewizyjny i było nas słychać w telewizorach w Płocku.
Komputer UCMS-1. W 1972 r. pracownicy Politechniki zwrócili się do mnie o pomoc w konserwacji sprzętu liczącego UCMS-1. Sprowadzono maszynę komputerową, która zajmowała pomieszczenie o powierzchni około 80 metrów. Nikt tego urządzenia nie znał. My, wymienialiśmy lampy, a pracownicy Politechniki sprawdzali, czy coś tam chodzi. W tym czasie dostałem w Politechnice pracę na pół etatu oraz poznałem inż. Andrzeja Pawińskiego. Razem uruchamialiśmy tę maszynę. Jak się potem okazało, w komputerze spalony był silnik napędu dysku.
Praca w "Petrochemii". W tym samym czasie zacząłem pracę w "Petrochemii" na instalacji Destylacji Rurowo - Wieżowej. Inż. Andrzej Pawiński zaproponował mnie i Grześkowi Konopce przejście do pracy w Wydziale Głównego Automatyka, gdzie był mistrzem. Jeszcze jak chodziłem do szkoły chemicznej, to miałem: pół etatu na Politechnice, pół etatu na "Petrochemii" i jeszcze robiłem fuchy - naprawiałem telewizory.
"Młodzieżowy mistrz techniki". W 1972 r. jako pracownik "Petrochemii" za zbudowanie jakiegoś urządzenia technicznego dla zakładu, razem z inż. Andrzejem Pawińskim otrzymuję tytuł "Młodzieżowego Mistrza Techniki". Dla mnie i Wydziału Automatyki ten tytuł był dużą satysfakcją, a ja, osobiście byłem dumny z tego. Nawet w którejś z gazet płockich ukazał się wielki artykuł na ten temat.
Radio "Wolna europa". Od 1972 r. zaczyna się ściąganie ludzi z "Petrochemii" do klubu krótkofalarskiego. Przychodzą wtedy do klubu: Leszek Łabiszewski, Janusz Targalski i inni. W dni klubowe pojawia się w klubie 10, 15 osób. Na jednym z zajęć Leszek Łabiszewski stroił radio na "Wolną europę". Ktoś z Politechniki nas "podkablował" i "bezpieka" nas pozamykała. Później była kontrola PIR-u i z powodu: „...źle zabezpieczonych urządzeń nadawczo - odbiorczych przed osobami postronnymi...” - zabrano nam licencję nadawczą.
Słupno letnią bazą SP5ZBA. W 1972 r. wyjeżdżamy na okres lata do Słupna. Praktycznie przez okres półtora miesiąca pełnione są dyżury operatorów na radiostacji. Część osób wyjechała na obóz wędrowny, a druga grupa w tym czasie pracuje na radiostacji KF w Słupnie. Radiostacja zainstalowana była na stałe w kempingu, który mieliśmy pod rząd przez pięć lat. Łączności robi się tak dużo, że czasem nie nadążamy ich zapisywać. W tym czasie prowadziliśmy dwa rodzaje dzienników stacyjnych. Oprócz dziennika głównego , był też wydany przez PZK specjalny dziennik na zawody, po wypełnieniu którego wyrywało się kartki i wysyłało do organizatora zawodów. Dlatego też, łączności robione w zawodach nie były wpisywane do dziennika głównego. Zaczyna nam już brakować kart QSL. Nie mieliśmy sponsora, który by te karty wydrukował. Część kart QSL robimy z wybrakowanych w MPiK-u widokówek, które odpowiednio ostemplowaliśmy.
"Maraton warszawski". W 1972 r. klub po raz pierwszy startuje w zawodach krótkofalarskich "Maraton warszawski". Były to trudne zawody kilkudniowe, po 24 godziny na dobę. Po trzech dniach okazało się, że jesteśmy na bardzo wysokim miejscu. Pracowaliśmy w "Maratonie" praktycznie we dwóch, ja i Grzesiek Konopka. Z naszą stacją SP5ZBA konkurowały w czołówce tylko dwie stacje: SP5PSL stacja wojskowa z Zegrza i SP2KFR stacja LOK z Malborka. Przez kilka lat między tymi stacjami trwała rywalizacja o czołowe miejsce w „Maratonie Warszawskim”. Po trzech latach powinniśmy zdobyć puchar za te zawody, ale mieliśmy pecha, zmieniono regulamin i puchar zrobiono przechodni. W tym czasie był to nasz pierwszy krótkofalarski, największy wyczyn sportowy.
Rekord klubu 320 łączności. Drugim krótkofalarskim wyczynem sportowym było zrobienie 320 łączności modulacją AM, w tym kilkanaście krajów potwierdzonych kartami QSL, w ciągu jednej doby. Po dwóch dniach, jak z Jurkiem SP5JO wracaliśmy ze Słupna do domu, to nadal odbiornik grał nam w uszach.
SSB i 14 MHz. Do Słupna w 1973 r. przyjeżdża do nas SP5BXY Andrzej Sikorski. Przywozi ze sobą radiostację SSB. Klub prowadzi wtedy pierwsze łączności na 14 MHz modulacją SSB. Współpraca z Andrzejem trwała przez kilka lat. Nawet po wyjeździe na stałe Jurka SP5JO do Warszawy, Andrzej współpracuje z nim w klubie SP5ZHP.
Licencja indywidualna SP5HQZ. W 1974 r. otrzymałem z PIR-u w Warszawie indywidualną licencję krótkofalarską ze znakiem SP5HQZ i pod tym znakiem rozpocząłem też pracę na pasmach KF i UKF.
Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej. W 1974 r. otrzymaliśmy nowe pomieszczenia przy ul. Pszczelej 7. W tym czasie, w szkołach średnich są już wprowadzone drużyny HSPS. W ramach drużyn HSPS działały też drużyny specjalnościowe. Odbyło się wtedy w klubie spotkanie wszystkich komendantów grup specjalistycznych łączności, działających w ramach Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej (HSPS) z Chorągwi Mazowieckiej w Warszawie. Przyjechali wtedy przedstawiciele z: Żychlina, Łęczycy, była też delegacja z SP5PSL z wojskowego klubu w Zegrzu, (w tym okresie w wojskowym klubie w Zegrzu było bardzo dużo harcerzy), byli też przedstawiciele klubów warszawskich. Omawiane wtedy były kierunki pracy z młodzieżą.
Ul. Pszczela 7. W 1974 r. po otrzymaniu nowego lokalu przy ul. Pszczelej bardzo często przychodzi do nas SP5GNH Waldek Hau, SP5ILP Remigiusz Pawlak. Na stacji pracuje coraz więcej ludzi. W okresie pracy przy ul. Pszczelej przez klub przewija się około 200 osób. Przychodzi bardzo wielu studentów, którzy robią prace dyplomowe. W tym okresie część studentów budowała wzmacniacze, a część jakieś inne urządzenia. W tym czasie klub miał bogate wyposażenie. Jurek SP5JO przywiózł dwa samochody ciężarowe sprzętu laboratoryjnego z Instytutu Łączności i Wydziału Elektroniki Politechniki w Warszawie. Były to: generatory, oscyloskopy, częstościomierze. Za pieniądze otrzymane z Hufca Płock Jurek zakupił wiertarkę elektryczną i inne narzędzia. Można było w tym klubie coś porobić. Ruch jest bardzo duży.
RSO i "Marconi". W tym czasie uruchamiamy w klubie przerobiony nadajnik RSO z modulacją SSB. Jurek przywozi z Warszawy ze stacji nasłuchowej cały zestaw odbiornika "Marconi" oraz z jednostek wojskowych różny sprzęt łącznościowy. Pomieszczenia klubowe są tak zapełnione sprzętem, że już brakuje miejsca. Część sprzętu przetrzymujemy w gmachu głównym przy ul. Łukasiewicza.
UKF. Otrzymujemy wtedy też radiotelefony: FM-302, FM-305, FM-306 i FM-3001. W 1974 r. pierwszy raz uruchamiamy łączność UKF na radiotelefonie FM-302 przy pomocy kolegów z Łęczycy i z Kutna.
Dyplomy. W tym czasie zdobywamy prawie wszystkie wydawane dyplomy krajowe oraz dyplomy międzynarodowe „kontynenty” i „strefy” - WAC i WAZ. Z tych dyplomów nic się nie zachowało, ponieważ w czasie likwidacji klubu we „Wcześniaku” wszystkie dyplomy i ciekawe karty QSL wiszące na ścianie i reprezentacyjnej tablicy klubowej zostały przez sprzątaczki, po stanie wojennym, wyrzucone na śmietnik.
Komorów. W 1975 r. pracowała radiostacja na obozie wędrownym w Sudetach, z bacówki w miejscowości Komorów (tam gdzie jest pętla śmierci). Pracowała tam RBM-ka z dopałką 20 Wat. Warunki były trudne. Nie wiedzieliśmy, że w bacówce na górze nie ma prądu. Akumulatory od radiostacji ładowaliśmy na dole i donosiliśmy je na górę. Radiostacja pracowała przez trzy dni.
Akcja buraczana. W latach 1976-77 klub instalował posiadane radiotelefony UKF w okresie akcji buraczano -cukrowniczej w cukrowni w Borowiczkach oraz w skupach buraków cukrowych.
Alarm powodziowy 1977 r. W ramach przygotowań do powodzi mieliśmy ćwiczenia z LOK-iem z obsługi radiostacji R-105. Wcześniej radiostacje do pracy przygotował LOK.
Mieliśmy oddelegowanie z pracy na tydzień. Porozwoziliśmy radiostacje w teren. Utworzone patrole kontrolowały stan wałów wzdłuż Wisły. Radiostacje stały u sołtysów lub w takich miejscach, gdzie można było szybko dobiec i przekazać meldunek do sztabu przeciwpowodziowego.
Pamiętam, że wtedy było bardzo zimno. O określonym czasie nawiązywaliśmy łączności kontrolne celem sprawdzenia, czy radiostacje są sprawne. Wisła w tym okresie nie przerwała wałów.
Centralne Dożynki w Płocku. Jedną z większych naszych akcji klubowych były Centralne Dożynki w Płocku, w 1978 r. Z naszej strony było bardzo duże zaangażowanie. Zapewniliśmy łączność ze wszystkimi punktami na pożyczonym sprzęcie. Znów zapewniano nam "złote góry" po dożynkach, ale skończyło się tylko na obiecankach. Z komitetu PZPR otrzymaliśmy tylko podziękowanie na piśmie z czerwoną pieczęcią.
Pełnomocnik PZK. W 1978 r., po wakacjach zorganizowaliśmy spotkanie we "Wcześniaku" wszystkich krótkofalowców województwa płockiego celem powołania Oddziału PZK w Płocku. Frekwencja była zbyt mała. Nie dojechali koledzy z terenu. Powołano tylko wtedy osobę, która będzie reprezentowała płockich krótkofalowców w PZK. Na tę funkcje wybrano SP5EVW kolegę Henryka Miszczaka.
Nowy nadajnik SSB. Będąc już w nowych pomieszczeniach klubowych we "Wcześniaku" zakupujemy od kolegi Henryka Miszszaka SP5EVW amatorski, wielopasmowy nadajnik SSB i CW. Nadal jest czynna radiostacja RSB-5.
UKF. Montujemy także antenę Yagę na dachu 10-cio piętrowego akademika i uruchamiamy radiostację na UKF. Z tego budynku są wspaniałe warunki antenowe na UKF. Łączność była pewna w promieniu 100 km i więcej. Mamy też wspaniałe warunki lokalowe: we "Wcześniaku" dwa pomieszczenia oraz na ul. Pszczelej w piwnicach trzy pomieszczenia. Nadal współpracujemy z innymi klubami krótkofalarskimi i wymieniamy doświadczenia. Odwiedza nas dużo harcerzy z Płocka i innych miast, między innymi z Warszawy, Przasnysza z klubu SP5ZIM, Zegrza z klubu wojskowego SP5PSL.
28 MHz. W tym czasie była wspaniała propagacja na 28 MHz. Nadajnik od SP5EVW pracował też na tej częstotliwości. Klub po raz pierwszy nawiązuje w tym paśmie łączności z zachodnią Europą oraz kontynentalne z Azją. W tym czasie było popularne na zachodzie pasmo CB Radio. Dla Polaków pasmo CB Radio w tym czasie nie było dostępne. Słyszeliśmy tylko, że dużo osób na świecie pracowało w tym paśmie.
Ruda. W 1981 r., na obozie harcerskim w Rudzie w II-gim turnusie, w sierpniu pracowała radiostacja SP5ZBA/4. Operatorami byli: SP5YQ Karol Cierpiał, SP5LGQ Ryszard Bielawski i ja SP5HQZ Zbigniew Stankiewicz. W tym okresie też zrobiliśmy sporo łączności na KF.
Drużyna harcerska w SP 17. Jeszcze o jednym należy wspomnieć. Klubowi zaczyna brakować młodego narybku. Podejmujemy pracę nie tylko z młodzieżą szkół średnich, ale i podstawowych.
W 1978 r. w Szkole Podstawowej Nr 17 w Płocku ze Zdzichem Zielińskim zakładamy drużynę harcerską. Jest tych dzieci około 40 osób. Na zbiórki przychodzi bardzo liczna grupa. Zajmujemy się nauką telegrafii, radiotechniki, ale przede wszystkim harcerskimi grami.
Cały czas mamy nadzieję, że z tych chłopców kilku trafi do klubu i będzie w końcu ten nowy narybek. Część osób z tego starszego pokolenia praktycznie nie przychodzi do klubu. Klub zaczyna świecić już pustkami.
Z tymi młodymi chłopcami zajmujemy się budową odbiorników radiowych oraz pracą na małych radiotelefonach typu Echo-4. Otrzymujemy tego sprzętu dużo z Zakładu Energetycznego w Płocku. Koledzy z Politechniki - członkowie klubu naprawiają je, tak że w klubie tych radiotelefonów jest kilkanaście sprawnych sztuk. Był to doskonały sprzęt do pracy z dziećmi.
Biegamy po lesie. W odległości 300 m wszystkich było słychać. Była to wspaniała zabawa. Dzieci garną się do nas.
Tak to się działo do stanu wojennego w 1981 r.
Stan wojenny. Po ogłoszeniu stanu wojennego, w grudniu 1981 r. mieliśmy zdeponować sprzęt nadawczo -odbiorczy, ale tego było tak dużo, że potrzebny był samochód ciężarowy. Otrzymaliśmy polecenie od pułkownika Pasternaka, że wszystko z akademika "Wcześniaka" mamy zdeponować w Studium Wojskowym Filii Politechniki, a resztę zaplombowano nam na ul. Pszczelej 7 w pracowni radiowej i w magazynie. Z Warszawy przyjechał przedstawiciel Państwowej Inspekcji Radiowej i wziął od wszystkich licencje krótkofalarskie do depozytu. Własny sprzęt też zdeponowaliśmy w magazynie klubowym.
Po kilku tygodniach klub został rozplombowany i niby praca klubowa trwała nadal, ale bez możliwości pracy na radiostacji. Nie wolno też było konstruować żadnego sprzętu nadawczego. Praca klubu nie została zawieszona. Nadal spotykaliśmy się z dziećmi i młodzieżą w pomieszczeniach klubowych.
Kryzys klubu. Przed stanem wojennym z Płocka do Warszawy wyprowadził się SP5JO Jerzy Pułjan - Prezes klubu. Klub w 1982 r. przeżywa kryzys. Politechnika wymówiła nam korzystanie z lokali we „Wcześniaku”, a potem przy ul. Pszczelej motywując to tym, że na neutralny teren uczelni nie mają wstępu „władze”, które chcą mieć pod kontrolą krótkofalowców i sprzęt nadawczo-odbiorczy.
Dla niektórych klubów krótkofalarskich następuje odwilż. Zwróciliśmy się poprzez naszego pełnomocnika w PZK - SP5EVW do Państwowej Inspekcji Radiowej o zwrot naszej zdeponowanej u nich klubowej licencji krótkofalarskiej. Obiecano nam, że na zawody SPDX Contest otrzymamy licencję klubową i licencje indywidualne. Prowadzimy tylko zajęcia harcerskie z młodzieżą.
W tym okresie przeprowadzono rewizję w klubie i prywatnych domach. Wypłoszono i praktycznie wygoniono młodzież z klubu. Zawieszamy wtedy praktycznie wszelką działalność. W kilka tygodni później otrzymujemy wiadomość z Zarządu Głównego Państwowej Inspekcji Radiowej w Warszawie, że wniosek nasz o zwrot licencji został odrzucony i w żadnym wypadku nie otrzymamy licencji klubowej. Odwoływaliśmy się kilkakrotnie. Wniosek nasz został odrzucony i licencji klubowej nie otrzymujemy.
Po wypowiedzeniu nam lokali przez Politechnikę rozliczamy się z Komendą Chorągwi Płockiej ZHP i to jest koniec naszej działalności z tamtego okresu.
Packet Radio - BBS. W 1995 r. na spotkaniu krótkofalowców płockich w „Dziupli” zostałem wybrany Sysopem Packet Radio w Płocku. W pomieszczeniach klubu przy ul. Lachmana 2 zainstalowałem ze Zdzichem Zielińskim SQ5BPX stację Packet Radio - BBS pracującą pod znakiem SP5ZBA-5 na częstotliwości 144,625 MHz.
Bramka Packet Radio. 30 października 1997 r. założyliśmy ze Zdzichem Zielińskim SQ5BPX Bramkę (Gate) Packet Radio, która umożliwia wszystkim krótkofalowcom zajmującym się techniką Packet Radio łączność cyfrową z całym światem. Bramka pracuje na częstotliwości 144,850 MHz. Po okresie prób i testów wejdzie na stałe do pracy w paśmie UKF.